Swietłana Aleksijewicz nie daje o sobie zapomnieć. A to publicznie skrytykuje politykę Aleksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi, gdzie sama mieszka. Albo w swoich książkach poruszy temat wojny, która odbiera życie, ale też niszczy rodziny, dzieciństwo, miłość i młodość, napisze o dewastującej sile ideologii, która manipuluje ludźmi, czyniąc z nich bezwładne pionki. Nie boi się głośno powiedzieć, że „ludziom można nakłaść do głowy co się chce”. Ale na ustach wszystkich znalazła się w 2016 roku, gdy w świat poszedł komunikat, że szwedzka komitet noblowski postanowiła nagrodzić ją nagrodą literacką Nobla.

Kup teraz

 

Nobel? Fantastycznie!

Aleksijewicz jest nie tylko czternastą kobietą w historii, którą nagrodzono literackim Noblem, ale także, co nie bez znaczenia, pierwszą w historii noblowskiego instytutu pisarką, którą wyróżniono za reportaż. Bo Aleksijewicz nie pisze fabuły, jej książki to mocne reportaże, do których przygotowuje się odbywając setki rozmów ze swoimi bohaterami. Sama mówi, że w sumie przeprowadziła jakieś pięć tysięcy wywiadów. Na ich podstawie powstały „Cynkowi chłopcy”, „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka” czy „Czarnobylska modlitwa”. Wszystkie ukazały się w Polsce nakładem Wydawnictwa Czarne.

Kup teraz

Nobla przyznano jej za „za polifoniczny pomnik dla cierpienia i odwagi w naszych czasach”, jak czytamy w uzasadnieniu. Sama zainteresowana wieść o nagrodzie skomentowała jednym słowem: „Fantastycznie”. Aleksijewicz ma już na koncie takie nagrody jak National Book Critics Circle, Pokojową Nagrodę im. Ericha Marii Remarque'a czy Nagrodę Szwedzkiego Pen Clubu, by wymienić jedynie kilka.

 

Mimo statusu literackiej i reporterskiej gwiazdy, który umożliwia jej życie w każdym kraju, po latach europejskiej tułaczki (po roku 2000 w Paryżu, w Monachium, we Włoszech i Szwecji) w 2013 roku przeprowadziła się do Mińska. Wychowuje córkę swojej przedwcześnie zmarłej siostry. Jej niezmiennie krytyczny stosunek wobec obecnej władzy jest powszechnie znany – w odpowiedzi na niego w kraju nie drukuje się jej książek, a jeśli już – jak przy okazji otrzymania Nagrody Nobla – to w takiej cenie, by przeciętnego Białorusina nie było na nie stać.

Kup teraz

Z gazety do książki

Aleksijewicz to dziecko czasów ZSRR. Urodziła się jako Ukrainka w Stanisławowie w 1948 roku, ale rodzina przeniosła się na białoruską wieś, gdy ojciec, służący w siłach zbrojnych ZSRR został zdemobilizowany. O ojcu powie po latach w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”: „Wstąpił do partii zaraz po drugiej wojnie światowej, był patriotą, walczył pod Stalingradem. A po locie Gagarina uwierzył, że jesteśmy wielcy i wszystko potrafimy. Pod koniec życia stracił pamięć, ale i tak prosił o to, żeby go pochować z legitymacją partyjną”. Ona sama w wieku siedmiu lat została zapisana do organizacji Październiczaki, która miała wychowywać dzieci w duchu komunistycznym. Mała Swietłana nosiła odznakę z Leninem, a z pionierki została komsomołką i żałowała, że nie brała udziału w rewolucji. We wspomnianym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” powiedziała „Sama jestem czerwonym człowiekiem. (…) Przeszłam przez różne fazy: zamiłowania do tych ideałów, odejścia od nich i ostatecznego pożegnania się z nimi.” Ale jeszcze jako dziecko zrozumiała, że to czego uczy się ją w szkolnych podręcznikach, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Spacerując raz z babcią po wsi usłyszała jak tamtej się wyrwało, że tu mieszkała kobieta, która zjadła własne dzieci. To był wstęp do opowieści o Wielkim Głodzie na Ukrainie.

Foto © Margarita Kabakova/ z archiwum Swietłany Aleksijewicz / Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki

Gdy została dziennikarką co rusz trafiała na tematy i historie, których nie mogła opisać w gazecie. Więc postanowiła napisać o nich w książce. W wywiadach często wspomina o swoim dorastaniu wśród kobiet, które dzieliły się opowieściami z czasów wojny. Nic dziwnego, że pierwszym tematem, jaki wzięła na pisarką tapetę, były właśnie te kobiece wojenne wspomnienia. Książka, którą zatytułowała „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, powstawała siedem lat. Kolejne trzy przeleżała na cenzorskich biurkach i szafach, bez zgody na publikację. Dopiero po pierestrojce, czyli na początku lat 90., gdy trafiła do księgarń, rozeszła się w ponad dwóch milionach egzemplarzy.

 

Wysłuchać słabszych

A w tym czasie Aleksijewicz już pracowała nad kolejną historią. Pojechała do Afganistanu, gdzie w latach 1979 - 1989 wysyłano radzieckie wojska, by „udzielały narodowi afgańskiemu braterskiej pomocy”. Młodzi chłopcy wracali do domu bez rąk, nóg lub w cynkowych trumnach. „Cynkowi chłopcy” opowiadają o niepotrzebnie przelanej krwi, o bezsensownej wojnie. Ich autorka została natychmiast skrytykowana za znieważenie honoru i godności walczących w Afganistanie. Wróciła na swoje podwórko, na którym też sporo się działo – 26 kwietnia 1986 roku wybuchł wodór w reaktorze jądrowym elektrowni w Czarnobylu.

„Krzyk Czarnobyla” ukazał się w 1997 roku. W książce pisarka oddała głos ofiarom największej katastrofy jądrowej, pozostawionym samym sobie przez władze i system w obliczu tragedii i jej nieznanych wówczas skutków. To jej znak rozpoznawczy – Aleksijewicz zawsze wysłuchuje wykluczonych, uciemiężonych, słabszych i poszkodowanych, czyli tych, o których oficjalna historia pamiętać nie chce.

 

Przez długi czas nie pisała książek, jeździła po świecie, wykładała, udzielała wywiadów. W 2015 roku wyszła po polsku jej ostatnia książka „Czasy second handu. Koniec czerwonego człowieka”. To książka domykająca losy tych urodzonych jeszcze w ZSRR. Dziś obserwuje uważnie rosyjską politykę i powtarza, że ludzie w dawnym bloku radzieckim nie chcą korzystać z wolności, jaką przyniosła pierestrojka. Pytana o kolejne książki, zbywa, że pisze jedna o miłością a drugą o śmierci. Jedno jest pewna, rysu reporterskiego Aleksijewicz w nich nie zabraknie.

Foto © Margarita Kabakova/ z archiwum Swietłany Aleksijewicz / Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki

W maju Swietłana Aleksijewicz odwiedzi Polskę na specjalne zaproszenie Empiku, organizatora Apostrofu. Międzynarodowego Festiwalu Literatury oraz organizatorów Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki, którego autorka jest dwukrotną laureatką.

 

Apostrof. Międzynarodowy Festiwal Literatury odbędzie się w tym roku między 20 a 26 maja. To jedyne takie święto pasjonatów książek, które jednocześnie odbywa się w sześciu polskich miastach: Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku i Katowicach. Wydarzenia warszawskie skupione będą wokół Teatru Powszechnego w Warszawie. Kuratorką tegorocznej edycji festiwalu jest Olga Tokarczuk.