Biblia mody – to często używane określenie „Vogue’a”, które w dwóch słowach trafnie go charakteryzuje. Jednak w rzeczywistości to nie tylko pismo o szeroko rozumianej modzie. Owszem, w każdym numerze znajdziemy mistrzowskie sesje fotograficzne z udziałem topmodelek, trendy na kolejne sezony, relacje z największych pokazów czy Haute Couture, ale to nie wszystko. „Vogue” promuje sztukę przez duże S, dlatego w magazynie nie brakuje też literatury, muzyki, filmu i malarstwa. Są tu poczytne wywiady, reportaże, a nawet kilka słów o polityce. Jest też miejsce na podróże oraz świat beauty, prezentujący nowinki kosmetyczne. Z jednej więc strony czasopismo jest kierowane do każdego przeciętnego odbiorcy. Z drugiej, to synonim luksusu i określony styl życia, który nie dla wszystkich jest osiągalny.
Nie da się ukryć, że za sukcesem magazynu stoją odpowiedni ludzie na czele z redaktorami naczelnymi, a każde międzynarodowe wydanie ma swój wyjątkowy charakter - luksusowy i jednocześnie lifestylowy. Jednak jedna rzecz jest wspólna: „Vogue” przybliża czytelnikom świat, który dla wielu pozostaje w sferze marzeń.
Amerykański Vogue
Nie byłoby dzisiejszego „Vogue’a” bez jego amerykańskiego wydania. To właśnie w Stanach Zjednoczonych Arthur Turnure, bogaty biznesmen, stworzył tygodnik o ekskluzywnej tematyce (od 1905 roku dwutygodnik, a od 1973 miesięcznik). Nie jest więc zaskoczeniem fakt, że pierwszy numer, który ukazał się 17 grudnia 1892 roku, jak i wiele kolejnych, było skierowanych do nowojorskiej arystokracji, zgodnie z założeniami wydawcy. Początkowo „Vogue” bardziej przypominał kronikę towarzyską, z której niższe warstwy społeczne mogły się dowiedzieć, jak żyją najbogatsi. Z kolei ci drudzy chętnie zapoznawali się z nowinkami i plotkami ze swojego świata.
Twórca „Vogue USA” był zwolennikiem praw kobiet i popierał sufrażystki. To prekursor w zatrudnianiu kobiet na najwyższych stanowiskach, a zdecydowana większość redaktorów naczelnych pisma to właśnie kobiety. Warto wspomnieć o kilku z nich. Pierwszą w historii amerykańskiego „Vogue’a” redaktorką naczelną była Josephine Redding. To ona stoi za wymyśleniem chwytliwej, francuskojęzycznej nazwy magazynu i podejmowała tematy, które ówcześnie uchodziły za kontrowersyjne, jak rasizm, prawa wyborcze kobiet czy prawa zwierząt.
Gdy redakcji przewodziła Diana Vreeland, w latach 1963-1971, magazyn podjął dyskusję na temat rewolucji seksualnej i jej wpływu na modę. Podobno to jej postać zainspirowała scenarzystów filmu „Diabeł ubiera się u Prady”, którzy stworzyli rolę szefowej z piekła rodem.
Od 1988 roku do dziś funkcję naczelnej pełni słynna Anna Wintour. To dzięki niej magazyn zaczął prezentować tematykę związaną z modą w bardziej przystępnej formie. Stał się też dostępniejszy dla młodych projektantów. To ona podjęła decyzję o umieszczeniu na jednej z okładek Hillary Clinton i to ona w dużej mierze przyczyniła się do popularności takich projektantów jak Michael Kors i Marc Jacobs. Jednocześnie Anna Wintour od początku działa na rzecz utrzymania wysokiego statusu pisma na arenie międzynarodowej, które jest poważnie traktowane w publikacjach zajmujących się modą.
Brytyjski Vogue
Pierwszym krajem po Stanach Zjednoczonych, w którym pojawił się „Vogue”, była Wielka Brytania. Stało się to po tym, jak nowy właściciel magazynu zaczął zagraniczną ekspansję po I wojnie światowej. „Vogue UK” ukazuje się na Wyspach od jesieni 1916 roku. Za sprawą przebojowych i wyprzedzających swoją epokę redaktorek naczelnych brytyjskiego wydania, „Vogue” podejmował różne, nie tylko modowe tematy, a w czasach II wojny światowej nawet ją relacjonował. W zamyśle „Vogue UK” miał być nowocześniejszy niż amerykański, co jednak nie spotkało się z przychylnością za oceanem.
Warto wspomnieć, że brytyjskie wydanie redagowała w latach 1985-1987 Anna Wintour, zanim przejęła magazyn w Nowym Jorku. Obecnie redaktorem naczelnym jest Edward Enninful.
Francuski Vogue
Po Wielkiej Brytanii przyszedł czas na Francję. Pierwsze wydanie „Vogue France” (Vogue Paris) ukazało się w 1920 roku, a jego naczelną dwa lata później została Cosette Vogel. Ta edycja magazynu przeszła wiele istotnych zmian. W 1956 roku pojawił się specjalny numer prêt-à-porter (ang. ready-to-wear), który wyraźnie wskazywał na odejście od mody couture, czyli kreacji ekskluzywnych, szytych na miarę.
Pod przewodnictwem redaktorki naczelnej Francine Crescent, później określanej jako odważnej i proroczej, „Vogue France” stał się światowym liderem w fotografii modowej.
Uważa się, że od lat 80. francuski „Vogue” zaczął osiadać w miejscu i niczym nie zaskakiwał. Stał się wręcz nudny. Dopiero z początkiem XXI wieku czasopismo zaczęło odzyskiwać dawną świetność za sprawą kolejnych redaktorek naczelnych. W tym czasie francuskiemu wydaniu po raz pierwszy w historii przewodziła Amerykanka – Joan Juliet Buck. W latach 2001-2011 nastąpił intensywny okres powrotu do dziennikarstwa modowego oraz przywracania „Vogue’owi” jego francuskiej tożsamości. Dziś „Vogue France”, któremu przewodzi Eugenie Trochu, to moda przez duże M, z której wybija się styl prawdziwych paryżanek.
Włoski Vogue
Ciekawa historia dotyczy transformacji włoskiej edycji „Vogue’a”. Początkowo, w pierwszej połowie lat 60., czasopismo ukazywało się pod nazwą „Novità”, czyli Nowości. W 1965 roku, który wskazuje się jako datę powstania włoskiego wydania, zmieniono nazwę na „Vogue & Novità”, a rok później pojawił się ostateczny tytuł „Vogue Italia”. Nie brakuje w nim mody, zwłaszcza w kontekście Mediolanu, ale magazyn we włoskiej wersji to nie tylko trendy i sztuka. Jest tu mnóstwo ważnych tematów, m.in. związanych z polityką i przyrodą.
W 2006 roku na łamach włoskiego „Vogue’a” ukazała się głośna sesja jednego z najznakomitszych fotografów – Stevena Meisela, dla którego inspiracją stała się wojna z terroryzmem. W kolejnych latach nie brakowało równie kontrowersyjnych tematów. W 2008 roku w lipcowym numerze wszystkie zdjęcia były poświęcone czarnoskórym modelkom, które sfotografował wspomniany już Meisel. Miał to być pretekst do dyskusji w sprawie niechęci magazynów modowych do promowania czarnoskórych modelek. Fotograf przez 25 lat, w czasie gdy redaktorką naczelną była Franca Sozzani, był autorem każdej włoskiej okładki „Vogue’a”. Do dzisiaj magazyn wydawany na Półwyspie Apenińskim potrafi budzić sensację nie tylko wśród miłośników mody.
Aktualnym redaktorem naczelnym jest Emanuele Farneti, który kontynuuje drogę wytyczoną przez swoją poprzedniczkę, legendarną Francę Sozzani i tak jak ona wyprowadza modę ze strefy komfortu. W kwietniu 2020 roku ukazał się włoski „Vogue” ze słynną już, pustą okładką, jako komentarz do wybuchu pandemii. Wyprzedał się cały nakład. W przypadku wielu innych numerów na okładkach możemy podziwiać pięknie sfotografowane zwierzęta, a nie topmodelki. Wszystko to świadczy o tym, że włoska edycja „Vogue’a” podąża własną drogą, jednocześnie będąc wielką inspiracją w świecie szeroko rozumianej kultury.
Jeśli jesteś miłośnikiem „Vogue’a”, koniecznie zapoznaj się z międzynarodowymi edycjami choć raz na jakiś czas. Każde wydanie jest inne i wyjątkowe, porusza ciekawe, aktualne tematy oraz pobudza wyobraźnię.
Zdjęcie okładkowe: Shutterstock
Komentarze (0)