-
Sandra Drzymalska
Od samego początku kariery możemy oglądać ją w ciekawych projektach. Mam tu na myśli również te niezależne produkcje, które okazały się przepustką do większych ról. Wystarczy wspomnieć dość chłodno przyjęty przez krytyków, ale bardzo dobry aktorsko, „Powrót” Magdaleny Łazarkiewicz, trafnie i bardzo modnie portretujący młodzież „Ostatni Komers” w reżyserii Dawida Nickela, czy też wakacyjne, kameralne „Każdy ma swoje lato” Tomasza Jurkiewicza. Każdy z tych filmów kupuje nas kreacjami wyjątkowej polskiej aktorki młodego pokolenia - Sandry Drzymalskiej.
Ale to nie wszystko, czym może się pochwalić. Rozpoznawalność przyniósł jej występ w rewelacyjnym serialu komediowym Netflixa „Sexify”, opowiadającym o trzech studentkach dążących do stworzenia aplikacji erotycznej.
Już rok później wystąpiła w nagrodzonym w Cannes „IO”, które kilka miesięcy później otrzymało nominację do Oscara. Rola w filmie Jerzego Skolimowskiego przyniosła młodej aktorce pierwszą szansę na Orła dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Druga okazja na nagrodę pojawiła się przy okazji występu w „Filipie”, tym razem w kategorii aktorki drugoplanowej.
Do listy tytułów filmowych dorzuciłbym jeszcze „Białą odwagę” Marcina Koszałki o współpracy Górali z Niemcami podczas II Wojny Światowej, „Najmro” Mateusza Rakowicza o tytułowym królu złodziei czy pokazywane w Wenecji włoskojęzyczne „Sole”. Otrzymujemy pokaźną filmografię, pełną intrygujących projektów. I to wszystko przed 30. urodzinami.
W tym roku Sandrę Drzymalską zobaczymy w biograficznym filmie „Simona Kossak”, gdzie wcieli się w rolę tytułowej miłośniczki przyrody. Ruszyły również zdjęcia do pierwszego polskiego serialu Disneya – kryminalnego „Breslau”, w którym Drzymalska wystąpi w jednej z głównych ról; reżyserem jest Leszek Dawid („Jesteś Bogiem”). Na obie kreacje czekamy z niecierpliwością!
-
Magdalena Koleśnik
Na co dzień aktorka Teatru Powszechnego. Już w 2014 roku mogliśmy ją zobaczyć w „Kamieniach na szaniec” Roberta Glińskiego, gdzie zagrała dziewczynę Rudego. Jednak, jeśli chodzi o kino, to dopiero 2020 rok okazał się dla niej przełomowy. To wtedy młoda aktorka wystąpiła w filmie „Sweat” Magnusa von Horna (reżyser został nagrodzony Odkryciem Empiku w kategorii film), który znalazł się w oficjalnej selekcji Festiwalu w Cannes. Wielka szkoda, że festiwal nie odbył się w tradycyjnej formie ze względu na pandemię, bo Koleśnik mogłaby być jednym z głównych nazwisk walczących o canneńskie wyróżnienia. Wymagająca rola influencerki fitness, uwikłanej w sidła lajków i zasięgów, przyniosła jej Złote Lwy na Festiwalu w Gdyni, Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego oraz nominację do Orłów.
„Sweat” otworzyło Koleśnik ścieżkę do kolejnych ciekawych projektów. Rok później wystąpiła w drugoplanowej roli w rapowanych „Innych Ludziach” Aleksandry Terpińskiej, na podstawie książki Doroty Masłowskiej o tym samym tytule. Kreacja przyniosła jej kolejną nominację do Orła. Rola Anety to dotychczas chyba najbardziej charakterna postać w jej dorobku filmowym.
W następnych latach mogliśmy ją oglądać w serialu „Kruk” czy w głównej roli w „Ukrytej sieci”.
Od aktorki nie można było oderwać wzroku nawet w tvnowskiej „Brzyduli”, w której w drugim sezonie wcieliła się w asystentkę Marka Dobrzańskiego.
Niecierpliwie czekam na kolejne filmowe i serialowe wcielenia Magdaleny Koleśnik, bo jest to bez wątpienia jedno z największych odkryć polskiego kina ostatnich lat.
-
Maria Dębska
W 2017 roku ukończyła Wydział Aktorski w Łódzkiej Szkole Filmowej. W tym samym roku premierę miały dwa głośne filmy z jej udziałem, oba pokazywane na Festiwalu w Gdyni – wielki triumfator wydarzenia „Cicha noc” Piotra Domalewskiego oraz „Zabawa zabawa” Kingi Dębskiej, jej mamy, traktujący o alkoholizmie wśród kobiet. Największą i najgłośniejszą dotychczas kreacją Marii Dębskiej jest jednak rola Kaliny Jędrusik w biograficznym „Bo we mnie jest seks” Katarzyny Klimkiewicz, w którym (również pod względem castingowym) odnalazła się znakomicie. Rola przyniosła jej gdyńskie Złote Lwy dla najlepszej aktorki oraz jedyną jak na razie nominację do Orłów.
W międzyczasie Maria Dębska wystąpiła w dwóch filmowo nie do końca spełnionych „Piłsudskim” Michała Rosy oraz kryminalnym „Czarnym Mercedesie” Janusza Majewskiego. Pojawiała się również w serialach telewizyjnych, wśród których wymienić można „Wojenne dziewczyny”, „W rytmie serca” czy „Powrót”.
Ostatnio tę aktorkę młodego pokolenia oglądaliśmy w produkcji Canal+ „Kiedy ślub?”, w której wystąpiła u boku Eryka Kulma Jr. Stworzyli duet idealny.
W przyszłym roku premierę będzie miał serial kryminalny „Śleboda”, który opowie historię antropolożki z Krakowa. W obsadzie poza Marią Dębską znaleźli się Maciej Musiał i Piotr Pacek.
-
Karolina Bruchnicka
Łódzką Szkołę Filmową na Wydziale Aktorskim ukończyła w 2019 roku, ale publiczności dała się poznać już w 2018 roku przy okazji „Córki trenera” Łukasza Grzegorzka (nagrodzony Odkryciem Empiku w kategorii Film za „Moje wspaniałe życie”). Wcieliła się w młodą, utalentowaną tenisistkę, trenującą pod okiem swojego ambitnego ojca. Rola przyniosła jej wyróżnienie Rising Star na Festiwalu OFF Camera w Krakowie. Gdyby film pojawił się w kinach już po wielkich sukcesach Igi Świątek, mógłby być wielkim sukcesem kasowym.
W tym samym roku wystąpiła w genialnym „Monumencie” Jagody Szelc – filmie dyplomowym studentów Wydziału Aktorskiego.
Od tamtej pory zagrała w różnych polskich produkcjach, w mniejszych lub nieco większych rolach – od komedii romantycznych jak „8 rzeczy, których nie wiecie o facetach”, przez kino autorskie „Wszystkie nasze strachy”, po „Proroka” o kardynale Stefanie Wyszyńskim.
Ważną pozycją w dotychczasowej filmografii aktorki młodego pokolenia jest na pewno serial Canal+ „Minuta ciszy”, gdzie u boku Roberta Więckiewicza i Piotra Roguckiego wcieliła się w „Synka”.
W maju tego roku premierę miał film „Supersiostry” Macieja Barczewskiego („Mistrz”) o siostrach obdarzonych supermocami. To jeden z niewielu projektów filmowych Sci–Fi, które wydarzają się w rodzimym kinie.
Życzę Karolinie Bruchnickiej coraz więcej pierwszoplanowych angaży, bo z taką charyzmą zasługuje na dobre główne role.
-
Zofia Wichłacz
W 2014 roku jako 19–latka zagrała w głośnej polskiej superprodukcji „Miasto 44” Jana Komasy. Za rolę „Biedronki” otrzymała Złote Lwy dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, Orła za Odkrycie Roku i nominację do tej samej nagrody za główną rolę kobiecą.
Na rozwój swojej filmowej drogi nie musiała długo czekać. Już dwa lata później wystąpiła w „Powidokach” – ostatnim filmie Andrzeja Wajdy – gdzie wcieliła się w studentkę Władysława Strzemińskiego.
W 2017 roku wystąpiła aż w trzech filmach – „Pokocie” Agnieszki Holland na podstawie powieści Olgi Tokarczuk („Prowadź swój pług przez kości umarłych”), wojennej „Zgodzie”, w której stworzyła bardzo dobry duet z Jakubem Gierszałem, oraz kryminalnym „Amoku” Kasi Adamik. W tym samym roku została wyróżniona prestiżowym europejskim tytułem Shooting Star.
W ostatnim czasie możemy podziwiać Zofię Wichłacz przede wszystkim w serialach. Najgłośniejsze z nich to występy w „Rojście”, gdzie wcieliła się w Teresę Zarzycką, żonę redaktora Zarzyckiego (w tej roli Dawid Ogrodnik), czy w „Warszawiance” na podstawie scenariusza Jakuba Żulczyka.
W najbliższym czasie swoją premierę ma mieć międzynarodowy thriller w reżyserii Kasi Adamik o tajemniczym tytule „Zima pod znakiem wrony”, w którym polska aktorka młodego pokolenia zagra jedną z ról. Inspiracją do powstania scenariusza było podobno opowiadanie Olgi Tokarczuk „Profesor Andrews w Warszawie”, więc może być bardzo ciekawie!
-
Kamila Urzędowska
„Chłopi” zawładnęli polskimi kinami. Film zdobył Bestsellera Empiku 2023 w kategorii Kino Polskie. Kamila Urzędowska wcieliła się w animacji w główną bohaterkę Jagnę i skradła sympatię widzów, nie tylko w naszym kraju. Rola ta przyniosła jej dwie nominacje do Orłów za rolę pierwszoplanową i Odkrycie Roku, pozakonkursową statuetkę na Festiwalu w Gdyni, ale też europejski tytuł Shooting Star, który odebrała podczas 74. edycji Berlinale. Pierwsza główna rola i od razu z takim sukcesem! Mam wielkie nadzieje na to, że to dopiero początek wspaniałej drogi Kamili Urzędowskiej.
Poza „Chłopami”, moglibyśmy oglądać młodą aktorkę w serialu Canal+ „Żmijowsko” na podstawie powieści Wojciecha Chmielarza o tym samym tytule, gdzie pojawiła się pośród gwiazdorskiej obsady. Ostatnio zagrała również w czterech odcinkach „Kiedy ślub?”, wcielając się w jedną z przyjaciółek z paczki Tośka i Wandy.
Pozostaje czekać na więcej, a po występie w „Chłopach” o kolejne filmowe wyzwania nie powinno być trudno.
-
Eliza Rycembel
To jedna z tych aktorek, która zaliczyła bardzo mocny start. Choć „Obietnica” w reżyserii Anny Kazejak z 2014 roku była filmem nieszczególnie spełnionym, zwróciła uwagę widzów na Elizę Rycembel, która wówczas debiutowała w tym projekcie i to od razu na pierwszym planie. Na szczęście nie była to kariera jednego głośnego filmu, a o talencie aktorki mogliśmy się później przekonać w kolejnych projektach.
W 2018 roku wystąpiła w debiutanckim filmie Olgi Chajdas „Nina”, w którym wcieliła się w surogatkę, wdającą się w romans z kobietą, dla której ma urodzić dziecko. Wraz z Julią Kijowską stworzyły bardzo intrygujący duet, również ze względu na romans lesbijski, nieczęsto portretowany na pierwszym planie w polskim kinie. Kreacja przyniosła jej nominację do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Rok później u boku Bartosza Bieleni (który zresztą zgarnął jej wspomnianą wcześniej nagrodę sprzed nosa) zagrała fantastyczną rolę w nominowanym do Oscara „Bożym Ciele” Jana Komasy. Ta przyniosła jej Złote Lwy na Festiwalu w Gdyni dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Rycembel dała się również poznać fanom seriali. Wystąpiła w drugim sezonie „Belfra”, gdzie wcieliła się w Luizę, czy w serialu „Osiecka”, w którym zagrała tytułową artystkę z okresu młodości.
W 2022 roku można ją było również oglądać w ciepło przyjętym przez widzów serialu Netlixa „Gry rodzinne”.
Jak rozwiną się kariery tej siódemki utalentowanych polskich aktorek młodego pokolenia? To pokażą następne lata. Biorąc jednak pod uwagę ich dotychczasowe występy i związane z nimi osiągniecia, raczej możemy być spokojni o role w dobrych filmach. Tych życzę każdej z nich jak najwięcej, bo dobrego polskiego kina nigdy za wiele, a już tym bardziej zapadających w pamięci występów aktorskich. Dorzucilibyście kogoś do naszego zestawienia?
Więcej artykułów znajdziesz w pasji Oglądam.
Zdjęcie okładkowe: mat. promocyjne.
Komentarze (0)