- Ja mam inne standardy i wymagania względem innych ludzi niż ludzie w stosunku do mnie - mówi w „Synu, jesteś kotem” Radek, syn Katarzyny Michalczak, pisarki będącej autorką nominowanego do Nagrody Literackiej Gdynia zbioru opowiadań „Klub snów” i wydanego w 2021 roku zbioru „Mam na imię nie mam”. Tym razem Michalczak postanowiła opowiedzieć o swoim życiu, a współautorem książki uczyniła swojego syna. W efekcie do naszych rąk trafia nie tylko wciągająca opowieść o macierzyństwie i doświadczeniu wychowywania osoby neuronietypowej, ale też dzieło zaskakujące, gdy popatrzeć na nie tylko od literackiej strony.

Głos osób neuronietypowych chyba jeszcze nigdy w polskiej literaturze nie był tak słyszalny, jak w tym dziele.

„Radek jest synem autorki. To postać prawdziwa, tak jak prawdziwa jest jego matka”. Od tego zastrzeżenia zaczyna się ta wciągająca opowieść. I już w pierwszych zdaniach Michalczak, do tej pory autorka prozy i poezji z ambicjami literackimi, ujawnia decyzję, którą podjęła. A decyzja to niezwykle etyczna z jednej strony, z drugiej - niesamowicie ryzykowna literacko.

”Synu, jesteś kotem” zawiera bowiem wypowiedzi będącego w spektrum autyzmu syna autorki, jeden z rozdziałów w całości opiera się na jego słowach, a cała książka została przez niego zautoryzowana. Dzięki temu dostajemy coś, co rzeczywiście możemy nazwać „prawdziwą” historią, ale też staje się dwugłosem, w którym syn komentuje zwierzenia własnej matki.
 

Synu jesteś kotem Michalak recenzja
 

Pisanie o sprawach trudnych

Zaskakuje szczerość głosów, które słyszymy w „Synu, jesteś kotem”. Michalczak nie cenzuruje się i pozwala sobie na pisanie o sprawach trudnych, o momentach gdy nie dawała rady, a rzeczywistość nie dawała sobie rady z nią i jej synem. Rzeczywistość bowiem jest skrojona pod oczekiwania innych ludzi, tzw. typowych. Michalczak nie oczekuje jednak, że świat całkowicie przemodelujemy pod (często sprzeczne) oczekiwania osób w spektrum, ale jednak w jakiś sposób musimy umożliwić nam wspólne życie.

Zmiana postrzegania świata widoczna jest w języku tej książki od pierwszych stron. Michalczak pisze: „kiedy próbowałam pokazać ci swój świat”, a nie „kiedy próbowałam się z tobą bawić”. Proste czynności, codzienność, która w relacjach neurotypowych jest przezroczysta, w relacji z osobą w spektrum staje się polem bitwy, a w lepszym momencie - stołem negocjacyjnym.

Czytając Michalczak miałem nieustanne wrażenie, że - jakkolwiek nie zabrzmi to nieporadnie, ale nie znajduję innych słów - życie z osobą neuronietypową polega na ciągłym jej podglądaniu, śledzeniu każdego ruchu, podążaniu za słowem, pracą umysłu, by zrozumieć dlaczego coś się dzieje w ten właśnie, a na pewno nie inny, sposób. To fascynująca, a jednocześnie przerażająca podróż. .

To, co było w tej opowieści dla mnie najbardziej jednak zaskakujące to fakt, że choć mamy XXI wiek i bardzo dużo się mówi o spektrum aspergera, ADHD i innych neurorozwojowych zaburzeniach psychicznych, to przez wiele lat wszyscy znajdowali różnego rodzaju wyjaśnienia zachowania Radka, niekoniecznie kierując się złą wolą. Michalczak nie usprawiedliwia też samej siebie - przytacza niejedna sytuację, w której dowody na neuronietypowść syna były w jej rękach, ale zrobiła wiele, by zracjonalizować sytuację. „Synu, jesteś kotem” jest w końcu też opowieścią o tym, jak bardzo wydaje nam się, że wszyscy dookoła są tacy, jak my.

Michalczak podejmuje niełatwe tematy, jak choćby pytanie, gdzie przebiega granica między cechami osobowości, a neuronietypowością. Ludzie bywają przecież leniwi. Ludzie miewają większą lub mniejszą skłonność do kłamstwa. Niektórzy ludzie są niefajni, bo po prostu tacy są. Gdzie jest ta zmienna, która wskazuje że dane zachowanie wynika z odmienności, a które z charakteru? Wydawałoby się, że rodzicielska miłość może nam w tym pomóc. Michalczak podważa to rozpoznanie. A to jest już całkiem dramatyczne.
 

Mam na imię nie mam
 

Wyśrubowane, społeczne normy

„Synu, jesteś kotem” to lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców i opiekunów dzieciaków, które nie wpisują się wyśrubowane społeczne normy. To książka otwierająca oczy na to, że wokół nas istnieje wiele rzeczywistości, sposobów myślenia, rozumienia i widzenia świata.

To również opowieść o tym, jak przez lata się nie udawało, odpowiadająca na dramatyczne pytanie, które w pewnym momencie zadaje Katarzyna Michalczak - „Dlaczego wpakowałam siebie i ciebie w takie gówno?”, ale na drugie pytanie: - „Jak to się udało, że z niego wyszłam, my wyszliśmy? Jak to się stało, że dotarliśmy do tego miejsca, w którym teraz jesteśmy?”. Miejsca, w którym dwoje ludzi, mimo gigantycznej różnicy sposobów postrzegania świata, są w stanie dojść do porozumienia i wspólnie pisać książkę.

„Synu, jesteś kotem” jest wydarzeniem literackim nie z powodu sprężystości języka, niezwykłych sposobów narracji, czy udawania przez narratorkę, że inne punkty widzenia są możliwe. To wydarzenie literackie, bo Michalczak i jej syn niczego, ani nikogo nie udają. Są sobą tak bardzo, jak to w literaturze jest możliwe. Michalczak rezygnując momentami z literackości, oddając książkę i tekst w ręce Radka, podjęła wiele decyzji etycznych dotyczących tak konstrukcji, jak i języka tej książki. Katarzyna Michalczak napisała książkę, która tylko pozornie prostą formalnie. Decyzji wynikających z trudnych pytań, o których rzadko się pamięta tworząc literaturę autobiograficzną - gdzie są granice mojego świata i mojej o nim opowieści? Gdzie zadawać te pytania, jak nie w książce o neuronietypowości?

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam