Współcześnie rośnie świadomość ekologiczna, a motyw apokalipsy spowodowanej niszczeniem środowiska jest wykorzystywany w filmach dosyć często. „Geostorm”, „Mad Max: Na drodze gniewu” i inne współczesne produkcje to nie tylko podbijające box office kino z gatunków katastroficznych czy kina akcji z elementami science fiction, ale także produkcje, które można czytać jako ostrzeżenie przed zmianami klimatycznymi i związanymi z nimi konsekwencjami: niedoborami wody, nieprzyjaznym klimatem, zanieczyszczeniem lub skażeniem środowiska drastycznie obniżającym jakość ludzkiego życia.
Jednak obrazy katastrofy ekologicznej są charakterystyczne nie tylko dla współczesnych produkcji. Pojawiają się także jako wątki poboczne w starszych filmach, z których część stała się klasyką.
Świat bez natury. Poprzednicy "Łowcy Androidów"
Klasykiem science fiction z okresu kina niemego jest „Metropolis” Fritza Langa – widowiskowa wizja przyszłości nakręcona w 1927 roku. Chociaż film skupia się na nierównościach ekonomicznych oraz zagrożeniach związanych z wynalezieniem robotów, tłem dla akcji jest świat bez flory i fauny. Wydarzenia rozgrywają się w podziemiach, gdzie pracują robotnicy, lub na zabudowanych powierzchniach, na których trudno odnaleźć ślady przyrody. Natura została ujarzmiona przez człowieka, który stworzył sztuczny, zmechanizowany świat pełen wyzysku i niesprawiedliwości społecznej. Nienaturalność otoczenia przekłada się na nieludzkie zachowania części bohaterów. Fritz Lang przestrzega, że rzeczywistość, w której priorytetem są zysk oraz żądza postępu za wszelką cenę, nie może sprawnie funkcjonować.
Metropolis: Reconstructed and Restored (DVD)
Co ciekawe, reżyser prawdopodobnie inspirował się rosyjskojęzyczną produkcją „Aelita” z 1924 roku w reżyserii Jakowa Protazanowa. Akcja filmu rozgrywa się między innymi w powojennej Rosji sowieckiej, również nękanej nierównościami ekonomicznymi (źli „burżuje” kradną robotnikom cukier), a kadry zostały nakręcone tak, by podkreślić urbanizację i zredukować naturę.
Ekologia a przejęcie władzy przez roboty
Z kolei „Metropolis” stało się inspiracją dla innego wielkiego klasyka gatunku, czyli „Łowcy Androidów”. W 1982 roku Ridley Scott stworzył wizję metropolii z 2019 roku, pełnej smogu, mgły, zanieczyszczeń, pozbawionej jakichkolwiek obszarów naturalnych. Kadry otwierające film są równie piękne, co przerażające, a ponadto – zaskakująco współczesne. Los Angeles nocą rozświetlają płomienie wydobywające się z wielkich fabrycznych kominów. Sztuczne światło płynie z okien betonowo-stalowych wieżowców, latających pojazdów i wielkich neonowych reklam. Technologia opanowała najprawdopodobniej nie tylko pogrążoną w brudzie metropolię, ale także – całą planetę. Skażony ekologicznie świat chyli się ku końcowi i nawet roboty okazują się bardziej ludzkie niż ludzie.
Łowca Androidów (Ostateczna Wersja Reżyserska) (DVD)
Utracenie łączności z naturą i zagubienie między tym, co prawdziwe, a tym, co sztucznie wykreowane i wirtualne, to ważne motywy w kolejnym klasyku gatunku, czyli w „Matrixie” rodzeństwa Wachowski. W filmie nauka obróciła się przeciwko wynalazcom. Świat opanowały roboty, które początkowo czerpały energię ze światła słonecznego, ale po tym, jak niebo zasnuł gęsty smog, na swoich żywicieli wybrały człowieka. Podłączeni do systemu pozyskiwania energii ludzie żyją w symulacji komputerowej, czyli w Matriksie. W prawdziwym świecie, o którego istnieniu większość osób nie wie, nie ma roślin i zwierząt. Chemiczne przetwarzanie i modyfikowanie żywności osiągnęło apogeum – uwolnieni ludzie żywią się sztuczną papką pełną białka, syntetycznych minerałów i witamin, a podłączonym wartości odżywcze przesyła się dożylnie.
Broń nuklearna i życie po napromieniowaniu
Już przed I wojną światową społeczeństwa obawiały się ataków nuklearnych. Po tragediach w Hiroszimie i Nagasaki, a także na skutek powojennego wyścigu zbrojeń, strach przed stworzeniem broni mogącej spowodować zagładę ludzkości nasilił się. Ciekawą wizję społeczeństwa żyjącego w lęku przed napromieniowaniem przedstawia kultowa polska komedia – „Seksmisja” z 1983 roku w reżyserii Juliusza Machulskiego. Chociaż do rzeczywistego skażenia nie doszło, społeczeństwo (prawie) bez mężczyzn żyje ukryte w podziemiach. Rządzi nim despotyczna Jej Ekscelencja, która ukrywa prawdę o życiu na powierzchni, by sprawować nieograniczoną kontrolę nad społecznością kobiet. Chociaż wątek ekologiczny odgrywa w tym filmie drugoplanową lub nawet trzecioplanową rolę, to fabuła Machulskiego w humorystyczny sposób pokazuje, jak stan środowiska naturalnego może stać się kartą przetargową w walce o utrzymanie władzy. Zaś wiedza o kondycji przyrody może zmienić układ sił i doprowadzić do rewolucji.
W tym samym roku co „Seksmisja” powstał film „Nazajutrz” w reżyserii Nicholasa Meyera, twórcy znanego zwłaszcza miłośnikom kolejnych części Star Treka (artysta odpowiada za II, IV i VI część cyklu). Po wybuchu nuklearnym świat pogrążony jest w chaosie. Miasta zostały zniszczone, a wraz z nimi źródła energii – nie działa elektryczność ani nowe technologie. Ocaleli cierpią na chorobę popromienną i masowo umierają. Zniszczona ręką człowieka cywilizacja upada.
Co po klęsce ekologicznej?
W historii kinematografii nie brakuje też filmów, które przewidują rezultaty katastrofy ekologicznej spowodowane nie tyle wybuchem nuklearnym czy pojedynczą katastrofą, ale konsekwentną działalnością człowieka niszczącego naturę. Należy do nich między innymi film „Zielona pożywka” z 1973 roku w reżyserii Richarda Fleischera (znanego z filmów fantastycznych z Arnoldem Schwarzeneggerem w obsadzie). W latach 20. XXI wieku przeludniony Nowy Jork, zamieszkany przez 40 milionów mieszkańców, cierpi na klęskę głodu wywołaną katastrofą ekologiczną. By przetrwać w świecie nędzy i niesprawiedliwości, ludzie walczą o tytułową pożywkę, produkowaną tylko przez jedną korporację. Chociaż film jest już raczej zapomniany, warto zwrócić na niego uwagę dzięki bardzo ciekawej i przejmującej krytyce poszerzania granic konsumpcji. W jednej z końcowych scen okazuje się, że zielona pożywka powstaje ze szczątków ludzi. Widz nie poznaje odpowiedzi na pytanie, czy dla umierającego z głodu społeczeństwa stanowi to znaczącą różnicę. Nostalgiczną wymowę filmu wzmacnia pożegnalna rola zmagającego się z nowotworem Edwarda G. Robinsona. Aktor zmarł 10 dni po zejściu z planu. Płacz głównego bohatera patrzącego na odejście przyjaciela jest zyskuje także pozaekranowe znaczenie.
Z kolei w wizji Alfonsa Cuaróna ingerencja człowieka w naturę i przeprowadzanie eksperymentów chemicznych o szerokim zasięgu oddziaływania może doprowadzić do bezpłodności rasy ludzkiej. Reżyser w „Ludzkich dzieciach” z 2006 roku przedstawił społeczeństwo z 2021 roku, które z bliżej nieznanych powodów (ale związanych z postępem cywilizacyjnym, prawdopodobnie z eksperymentami genetycznymi lub zanieczyszczeniami) utraciło zdolność do reprodukcji. Rasie ludzkiej grozi wymarcie, świat pogrąża się w chaosie i beznadziei. Uwagę widza przyciągają kadry szarych, brudnych ulic pełnych worków na śmieci oraz klaustrofobicznych, obskurnych pomieszczeń.
Katastrofa klimatyczna
Wiarygodnym naukowo rezultatem katastrofy ekologicznej może być radykalne ochłodzenie klimatu i nastanie kolejnej epoki lodowcowej. Zanim taką wizję w przedstawił Joon-ho Bong w filmie „Snowpiercer: Arka Przyszłości” z 2013 roku, znany z katastrofalnych wizji („Dzień Niepodległości”, „2012”, „Świat w płomieniach”) Roland Emmerich w 2004 roku wyreżyserował „Pojutrze”. Globalne ocieplenie doprowadziło do osłabienia Prądu Północnoatlantyckiego, a od Antarktydy odrywa się fragment pokrywy lodowej. Na Ziemi rozpoczyna się seria anomalii pogodowych – silnych burz, ulew prowadzących do powodzi, huraganów, opadów gigantycznego gradu, zamieci śnieżnych. W Nowym Jorku następuje ogromny spadek temperatury wieszczący nastanie kolejnej epoki lodowcowej. W filmie ważną rolę odgrywają wątki polityczne, a zwłaszcza obojętność i bezwzględność polityków ignorujących zagrożenie, dbających głównie o własny interes. Brzmi zaskakująco znajomo.
Konsekwencje stopnienia lodowców ukazuje także „Wodny świat” z 1995 roku z Kevinem Costnerem. W filmie wyreżyserowanym przez tego znanego aktora kina akcji Ziemię pokrył wielki ocean, a główni bohaterowie próbują odnaleźć stały ląd.
To nie tylko bajka
Motyw katastrofy ekologicznej pojawia się także w bajkach. Obie części „Tupotu małych stóp” pokazują szkodliwy wpływ człowieka na środowisku. Istota ludzka stanowi dla pingwinów zagrożenie, w pierwszej części – bezpośrednie, w drugiej George Miller postawił akcent na katastrofę ekologiczną. Bajka pokazuje plamy ropy na morzu oraz topniejące lodowce. Z kolei w animacji „Gdzie jest Nemo” ryby żyją w zagrożeniu przed połowem, a po pięknym oceanie dryfują śmieci. W „Wall-e” świat tonie w odpadach. Z kolei w nagrodzonej Oscarem „Wyspie psów” fenomenalnego Wesa Andersa, który kilka lat wcześniej skrytykował myśliwych w „Fantastycznym Panu Lisie”, zostają ukazane wyspy przemienione na wielkie śmietniska. „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe” przedstawiają klimatyczne anomalie. Do klasyki gatunku anime należy „Księżniczka Mononoke”, w której także pojawia się motyw skażenia środowiska.
Wątki proekologiczne w bajkach pojawiają się mniej lub bardziej bezpośrednio, tak samo jak w filmach nieanimowanych. Od spostrzegawczości odbiorcy zależy, jak wiele z takich nawiązań wyczyta. Współczesny stan środowiska czyni nas na nie coraz bardziej czujnymi. Podobieństwa między obrazami przyszłości przedstawionymi w klasykach a współczesnością bywają zaskakujące. Wiele wskazuje na to, że część obaw współczesnych artystów także nie pozostanie tylko w sferze fikcji.
Komentarze (0)