80 lat temu nikt nie wiedział o istnieniu Śródziemia. Dziś nie ma osoby, która nie czytałaby, nie oglądała lub chociaż nie słyszała o "Hobbicie". Wyjątkowa książka, która stała się (pop)kulturowym fenomenem. O Tolkienie już pisaliśmy, teraz – w rocznicę wydania jego najważniejszej książki – czas poznać ciekawostki, równie magiczne jak świat hobbitów.
O losach "Hobbita" zadecydował 10-latek…
W 1936 roku powieść była już gotowa. Tolkien podarował przyjaciołom kopię "Hobbita” prosząc ich o opinie. I tak jedni przekazywali drugim, aż ktoś oddał znajomemu wydawcy – Stanleyowi Unwinowi. Ten zasugerował się magicznymi postaciami i uznał, że to książka dla dzieci… Dał więc ją swemu dziesięcioletniemu synkowi. Chłopcu powieść tak się spodobała, że Unwin zdecydwał się na jej publikację.
Aryjskie korzenie?
“Hobbit” miał być opublikowany w III Rzeszy, jednak władze chciały wiedzieć, jakie są korzenie autora. Pisarz wahał się czy nie zrezygnować z wydania książki, bo wielu jego przyjaciół było Żydami, a on sam był przeciwnikiem nazizmu. Ostatecznie Tolkien przygotował dla wydawnictwa Rutten & Loeing Verlag dwa listy ze skrajnie różnymi odpowiedziami na pytanie. Jeden potwierdzający pochodzenie, a drugi szczery i cyniczny. Przekazał je swojemu wydawcy, aby wybrał ten, który uważa za stosowny.
Hobbity istniały naprawdę!
Zaskakujące jest również pochodzenie hobbitów. Jak donoszą naukowe źródła, około 12 000 - 17 000 lat temu ziemię zamieszkiwał owłosiony człowiek przypominający tolkienowską postać. Homo floresiensis (którego szczątki odkryto na na indonezyjskiej wyspie Flores) miał około metra wysokości i posiadał mózg 3 razy mniejszy niż u współczesnego człowieka.
Tajemniczy język książki
Jak wiadomo Tolkien był profesorem lingwistyki. Uczył się ponad 30 języków (w tym i polskiego!). Pisząc swoją książkę postanowił stworzyć własny sposób porozumiewania się bohaterów. Autor skonstruował prawie 20 języków dla wszystkich mieszkańców Śródziemia. Część z nich oparł na językach europejskich i tak powstała np. mowa elfów – quenya (przypominająca fiński) oraz sindarin (bazujący na walijskim dialekcie).
Imiona nie z tej ziemi…
Bohaterowie powieści mają wyjątkowe imiona. Brzmią one niesamowicie, jednak nie są oryginalne… Są kopią nazw bohaterów "Voluspy" - staronordyckiego poematu, który opisuje powstanie świata.
Między filmem a książką
Z niewielkiej, ale jakże dobrej, książki powstała obszerna adaptacja filmowa. I choć ekranizacja jest bliska pierwowzorowi – wiele wątków musiało zostać rozbudowanych. W ten sposób stworzono np. nową postać. Tauriel nie było w książce Tolkiena. Do scenariusza wprowadzili ją autorzy kinowej wersji – Fran Walsh, Peter Jackson, Philippa Boyens i Guillermo Del Toro. Według nich, wśród męskich bohaterów historii brakowało wyrazistej postaci kobiecej. Twórcy zadbali też o nietypowy wątek romansowy (wręcz mezalians) miedzy elfką a… krasnoludem Kilim.
Smok-detektyw
W części: „Hobbit: pustkowie Smauga” złoto-czerwony smok był tworzony przez specjalistów od efektów specjalnych przez ponad dwa lata. Postać mówi w filmie głosem Benedicta Cumberbatcha – znanego głównie z roli Sherlocka Holmesa. Dodatkowo aktor „użyczył” potworowi swojej mimiki i ruchów.
Całość wyszła imponująco.
Boso po pierścień
Wszyscy wiemy, że hobbici chodzili boso. Byłoby to spore wyzwanie dla aktorów, biorąc pod uwagę ilość dni zdjęciowych i różne warunki atmosferyczne. Przygotowano więc dla nich… sztuczne stopy. Główny bohater miał ich ponad 100 sztuk. Produkcja podała, że zużyto cztery tony silikonu na protezy oraz 860 butelek izopropanolu, na ich usuwanie. Było tego tak wiele, że zatrudniono osobę, która zajmowała się tylko pilnowaniem sztucznych kończyn oraz innych „hobbicich” części ciała.
Krasnoludy – siłacze
Czy wiedzieliście, że kostium aktorów grających krasnoludów ważył aż 80 kilogramów?
Złoty film
Nie tylko chodzi o imponujący budżet, rozmach, czy wielkie zyski. Plan „Hobbita” pokryła gruba warstwa złota…Tworząc scenografię, by pomalować góry skarbów smoka Smauga, produkcja zużyła całą dostępną w Nowej Zelandii złotą farbę. Wykupili także wszystkie barwniki ze sklepów z całego kraju! Resztę trzeba było później sprowadzać aż z Niemiec.
Książkę, filmy i inne, hobbicie gadżety znajdziecie na empik.com.
Komentarze (0)