Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska

Najsuperowsza książka kucharska!! Dziewczyny na prawdę się postarały 🫶 książka dzisiaj do mnie dotarła i mój chłopak spędził prawie godzinę na przeglądaniu przepisów i ochaniu nad przepięknymi zdjęciami 🥹✨Co chwile słyszałam z drugiego pokoju "Chodź zobacz to", "O a to musimy niedługo ugotować", aż się cieplutko na serduszku robi, jak się widzi, że przepisy dają tyle radości drugiej połówce ❤️

Podejrzewałam, że "Oficjalna księga..." będzie iście trafionym mikołajkowym prezentem i obdarowany będzie chciał jak najszybciej wypróbować któryś z przepisów, ale nie sądziłam, że "skazuję się" na to, że przez cały tydzień będzie w domu pachnieć jak w skelligijskiej karczmie. I, bynajmniej, nie mam tego nikomu za złe! Co więcej, parafrazując popularnego barda, mam ochotę śpiewać lubemu "Przez Twe kanapki z Kaer Trolde oszaaaalaaałam..". Przepisy skonstruowane są w przejrzysty, dokładny sposób i myślę, że nawet niezbyt zaawansowany w sztukach kulinarnych człek, elf czy krasnolud da sobie radę z ich odtworzeniem. Sięgnięto w nich po wiele staropolskich receptur i tchnięto w nie ducha współczesności, przy czym interpretacje te nie wymagają składników, na ściągnięcie których trzeba by wydać pół sakiewki (choć osobiście bardzo liczyliśmy jednak na zupę rakową). Znajdzie się w owej księdze i coś dla wygłodniałego pasibrzucha, coś dla wybrednego degustatora, coś dla żądnego słodkości, a i nawet dla amatora rozmaitych trunków (nilfgaardzka cytrynówka już dojrzewa u nas w ciemnym kącie, a pachnie i wygląda cokolwiek zachęcająco, czekamy też na okazję, by znajomych poddać próbie pewnych eliksirów...). Wydanie bardzo dopracowane, z przepięknymi klimatycznymi zdjęciami i ilustracjami, opisami potraw wywołującymi niejeden uśmiech i "mistrzowską" ;) przedmową. Polecam, jako zagorzała fanka książek, gry i zacnych, sycących potraw.

Treść książki, jej zawartość sama w sobie jest idealna dla fana. Wybór potraw, przedmowy nadają niepowtarzalności. Mam zastrzeżenia co do jakości druku. Ramki są nie do drukowane, tak samo tytuły. Tak jakby brakowało druku w łączeniu stron. Chyba, że był to zabieg celowy 😉. Nadaje to jednak wrażenie niestarannosci i niedokończenia. Nie wiem czy wszystkie egzemplarze są takie, czy mój jest wyjatkowy.

Przepiękna, aż ślinka cieknie. Jedyny "zarzut" wynika z tego, że tak ładnie wydana książka wygląda bardziej na album niż książkę kucharską i szkoda by ją pobrudzić w kuchni.

Super. Zaczynam pichcić 🙂