04.12.2020
O książce „Mężczyźni z różowym trójkątem” Heinza Hegera usłyszałem po raz pierwszy dwa lata temu, na spotkaniu autorskim z Joanną Ostrowską, na którym to promowała swój reportaż „Przemilczane”. Od tamtej pory miałem ją na mojej długiej liście książek do przeczytania, aż w końcu dzięki uprzejmości księgarni Tania Książka udało mi się tego dokonać. Josef Kohout urodził się w 1915 roku w Wiedniu. Pochodził z katolickiej rodziny, a jego ojciec zajmował wysokie stanowisko w służbie cywilnej. W marcu 1939 roku został aresztowany, kiedy przechwycono kartkę świąteczną, którą wysłał do swojego kochanka Freda. Po odbyciu sześciu miesięcy pozbawienia wolności, został internowany w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. W maju 1940 r. Kohout został przeniesiony do Flossenbürg w Bawarii , gdzie pozostał do wyzwolenia w 1945 r. Po wojnie wrócił do Wiednia. W 1946 roku poznał swojego partnera, z którym pozostał do śmierci w 1994 roku. Johann Neumann dorastał w Wiedniu. W czasie II wojny światowej służył od 1939 jako żołnierz i następnie od 1944 do 1945 roku w holenderskim oporze przeciwko okupacji niemieckiej. Przyjaciel Josefa Kohouta. W latach 1965-1967 przeprowadził z nim serię wywiadów, na podstawie których powstała książka „Mężczyźni w różowym trójkącie”. Ponieważ sam był gejem, wydał ją pod pseudonimem Heinz Heger, ze względu na strach przed prześladowaniami. Neumann żył ze swoim partnerem w Strasshof, gdzie zmarł w 1978 roku. Temat homoseksualizmu w obozach koncentracyjnych nie jest mi obcy, ponieważ czytałem o nim chociażby w „Pięć lat kacetu” Stanisława Grzesiuka. Jednak po raz pierwszy zetknąłem się z książką, która została napisana przez osobę o takiej orientacji. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, ponieważ nigdy wcześniej w Polsce, nie ukazała się publikacja, która zawierałaby relację homoseksualnego więźnia obozów koncentracyjnych. Mężczyźni oznaczeni różowym trójkątem (co ciekawe lesbijki były oznaczane kolorem czarnym, wraz z m.in. prostytutkami, włóczęgami i osobami uzależnionymi od używek), zajmowali najniższe miejsce w obozowej hierarchii społecznej. Byli nie tylko szykanowani przez strażników, ale również przez współwięźniów. Książka, mimo że porusza trudny temat, to napisana jest bardzo prostym językiem, co sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. Autor niczego nie ubarwia i nie upiększa. Nie boi się pokazać najczarniejszych stron obozowego życia. Otwarcie pisze o tym, że już w czasie transportu do obozu, był wielokrotnie gwałcony przez dwóch towarzyszy podróży. Na każdym kroku był poniżany, wyśmiewany i opluwany. Ale jednocześnie zwraca uwagę na hipokryzję wśród obozowej załogi, którzy z jednej strony karali człowieka za bycie homoseksualistą, z drugiej zaś wielu z nich miało swoich „kociaków”, z którymi uprawiali seks. Wielu czytelników może zniesmaczyć fakt, szczerego przyznania się przez Hegera, że dobrowolnie zgadzał się być „kociakiem”, czyli kochankiem kapo. Pozwoliło mu to czerpać korzyści w postaci dodatkowego jedzenia i lżejszej pracy, a potem samemu zostać osobą funkcyjną. Może ktoś powiedzieć, że takie zachowanie jest poniżej wszelkiej godności. Ja z kolei uważam, że jeżeli ktoś nie przeżył chociaż jednego dnia w obozie, a zwłaszcza na takich warunkach jak autor, to nie ma najmniejszego prawa, żeby takie osoby oceniać. Jedyne, czego mogę się czepić w tej lekturze, to tylko to, że jest ona dosyć krótka. Heger bardzo szybko przeskakuje do kolejnych wydarzeń i momentami aż prosi się o rozwinięcie niektórych wątków. Sto pięćdziesiąt stron małego formatu, na opowiedzenie takiej historii, to zdecydowanie za mało. „Mężczyźni z różowym trójkątem” to bardzo dobra książka. Pozostaje żałować, że z kilkunastu tysięcy mężczyzn osądzonych na podstawie paragrafu 175, jedynie kilkunastu z nich zdecydowało się opowiedzieć o swoich przeżyciach. Było to spowodowane tym, że wspomniany paragraf obowiązywał w niezmienionej wersji niemal do końca lat sześćdziesiątych, a został całkowicie zniesiony dopiero 11 czerwca 1994 roku. Dziś już żaden z nich niestety nie żyje. Tym bardziej cieszy fakt, że na przyszły rok planowana jest premiera najnowszej publikacji Joanny Ostrowskiej (na marginesie również autorki niezwykle ciekawego posłowia w tej książce), ponieważ odnoszę wrażenie, że problem nienawiści do osób homoseksualnych staje się znów bardzo aktualny, w czym przoduje zwłaszcza obecna ekipa rządząca. A historia niestety czasami lubi się powtarzać. Szczerze polecam! Opinia pochodzi z mojego bloga: www.oczytany.eu
Pokaż więcej