Dlaczego warto? Powodów jest kilka. Zacznijmy od prozaicznego. Noblistów warto czytać. Cokolwiek byśmy nie myśleli o niektórych wyborach szwedzkich akademików, to lista nagrodzonych jest świetnym drogowskazem, za którym możemy się wybrać na wycieczkę po literaturze - niemal - całego świata. Czy Kawabata oddaje „ducha” japońskiej literatury? Czym jest sam duch japońskiej literatury? Odpowiedzi na to pytanie znajdziecie w „Tancerce…” choćby dlatego, że ostatnim zamieszczonym w niej tekstem jest przemówienie noblowskie wygłoszone przez Kawabatę.

 

Tancerka z Izu recenzja

 

Zatytułowany „Japonia, piękno i ja” wykład jest fantastyczną opowieścią o japońskiej poezji i sprawach ważnych dla tamtejszych poetów i poetek od czasów, gdy po polskich ziemiach wędrował święty Wojciech nawracając „barbarzyńców”. Gdy myśmy dopiero stali u wrót literatury, Japończycy mieli już wielką kulturę literacką. Sam Kawabata pisze, że „powstanie tak nowoczesnych dzieł już w wiekach X i XI jest chyba cudem na skalę światową i wydarzeniem znanym za granicą”. To świat literatury, której twórcy i twórczynie opisują swoją relację ze światem zjawisk atmosferycznych, roślinami, czy zwierzętami. Piękno odnajdywali nie w zrozumieniu świata nieludzkiego, a w intuicji. Kawabata pisze o „wczuciu się”. Tym samym, oświecenie „osiąga się nie przez nauki wzięte od innych, ale przez przebudzenie się w samym sobie”.

To przebudzenie się w samym sobie, oświecenie zwane „satori”, towarzyszy japońskiej literaturze przez ponad tysiąc lat. Dzieła Kawabaty są najlepszym na to przykładem.

 

Niezależnie od tego, że niektóre z historii zebranych w „Tancerce…” mogą nam dzisiaj wydawać się irytujące (zauroczenie starszego mężczyzny 14 letnią dziewczyną to jednak temat mocno drażniący), to warto skupić uwagę na tym, co wypełnia dość wątłą akcję tytułowego opowiadania. A wypełnia ją opowieść o młodym człowieku, studencie, który wędruje po półwyspie Izu, próbując doświadczać świata w niespiesznym tempie. Pisze Kawabata tak:

„Przelotny deszcz, otulający gęstwinę cedrów białą smugą, nadleciał ku mnie z potężną szybkością od podnóża gór”.

Czucie świata przyrody w jego opowiadaniach jest niezwykłe, pełne niepokojącego nastroju, grozy, ale też oczekiwania na spotkanie z żywiołami. Nie są to długie, epickie opisy przyrody, które - przyzwyczajeni szkolną praktyką - omiatamy szybko wzrokiem, wyczekując „akcji”. To często krótkie migawki, które hipnotyzują czytelnika.

 

Dandelions
Dandelions
0/5
40,59 zł
Megacena

Warto również przyjrzeć się temu, jak Kawabata opisuje seksualność kobiet. Tytułowa tancerka, członkini wędrownej grupy artystycznej, traktowana jest przez społeczeństwo, jako ktoś, kto spadł ze społecznej drabiny. Narrator jednak wydaje się tego nie zauważać. Podobnie w „Kochance ubogich”, historii o kobiecie, „której jedynym luksusem było nacieranie się sokiem cytrynowym”, tytułową bohaterkę opuszczają kolejni mężczyźni, którzy odnoszą sukces. Bo kobiety dzielą się na „kochanki ubogich i kochanki bogatych”. Los kobiet w spętanej więzami tradycji Japonii przejmował Kawabatę, sprawiając, że jego dziełą są niezwykle niepokojące w momencie, gdy dotyczą obyczajowego tabu.

 

Kawabata jest niezwykły nie tylko w dłuższych formach. W „Tancerce…” znajdziecie też cztery - jak określa je w posłowiu tłumaczka – „miniatury” pochodzące ze zbioru „Opowiadania pisane na dłoni”. To wspaniałe, zaskakujące puentami, historyjki, w których - mimo długości, która „mieści się na dłoni”, stwarzają całe światy i otwierają czytelnika na wielość interpretacji. Jak choćby poruszająca „Fotografia”, w której pewien poeta opowiada o tym, że gazeta poprosiła go o wysłanie zdjęcia do publikacji. Z braku dobrej fotografii, pociął zdjęcie, na którym pozował razem z byłą dziewczyną. Przyglądając się jej po dokonaniu tego aktu, zauważa, że straciła ona cały swój urok.

„Na tym samym zdjęciu jeszcze przed chwilą wyglądała tak pięknie. Marzenia wielu lat prysły jak bańka mydlana. Mój cenny skarb został zniszczony”,

zauważa poeta. Ale na tym nie poprzestaje. Pojawia się bowiem jeszcze jedno pytanie - gdy ona zobaczy jego zdjęcie, połówkę odciętą z pierwotnej fotografii - czy pomyśli to samo? I co by było, gdyby w gazecie opublikował oryginalne, wspólne zdjęcie? Wspaniała historyjka dająca nam szansę na uruchomienie wyobraźni.

 

Nie jedyna to taka historia w tym zbiorze, czasem mocno nie współczesnych opowiadań, które nie dają się łatwo polubić. Trzeba czasem trochę zaparcia, w końcu to teksty - sprzed przynajmniej sześciu dziesięcioleci. Jednak gdy już podejmiemy ten wysiłek, odnajdziemy w Kawabacie pisarza, który nie daje łatwych rozwiązań, u którego smutek i poczucie pustki są wszechogarniające, ale jednocześnie zawsze sugerują istnienie jakiejś - trudnej do uchwycenia - nadziei na to, że może być inaczej, że pocieszenie czy ratunek mogą przyjść z zupełnie niespodziewanej strony.

Jako argument za sięgnięciem po Kawabatę dodam też wspaniała szatę graficzną serii dzieł japońskiego pisarza wydawanej przez Czytelnika. Okładki Kamila Rekosza same pchają się w ręce.

W świecie prostych, japońskich opowieści o piciu kawy czy herbaty, czy dziwnych staruszkach opiekujących się kotami, warto zobaczyć jak wygląda japońska literatura najwyższej próby.

Więcej artykułów o książkach znajdziecie w pasji Czytam.