Najciekawsza sprawa w karierze

Kiedy sprawiająca kłopoty paryska policjantka Roxane zostaje oddelegowana przez swojego szefa na tzw. boczny tor, a konkretnie do Agencji do spraw Niekonwencjonalnych, jeszcze nie wie, że właśnie zaczyna się najciekawsza być może sprawa w jej karierze. Ledwo przekroczy próg nowego biura, które wydaje się paryską odpowiedzią na Archiwum X, gdy okazuje się, że jej poprzednik spadł ze schodów i walczy o życie, a tymczasem do jednego ze szpitali psychiatrycznych ratownicy zawożą wyłowioną chwilę wcześniej z Sekwany nagą kobietę.

Problem w tym, że rzecz dzieje się w grudniu, na chwilę przed świętami Bożego Narodzenia, coraz więcej osób, które mogłyby pomóc w sprawie, wyjechało na urlop. W dodatku kobieta ma amnezję, a gdy Roxane dociera do szpitala, okazuje się, że ta już uciekła. Pobrane z jej włosów próbki DNA wskazują na to, że nieznajomą jest niejaka Milena Bergman, pianistka. Nie byłoby to może takie niekonwencjonalne, gdyby nie fakt, że Bergman zginęła rok wcześniej w katastrofie lotniczej. Czy już domyślacie się, jaka jazda bez trzymanki nas czeka?
 

Nieznajoma z Sekwany musso
 

Kolejne elementy układanki

Rzucone nam na początku „Nieznajomej z Sekwany” (tłum. Joanna Prądzyńska) pozornie niepasujące do siebie puzzle, powoli zaczynają się układać. Okazuje się, że komisarz Marc Batailley, który niefortunnie spadł ze schodów, ma wiele wspólnego z wyłowioną z Sekwany kobietą. A właściwie nie tyle on, ile jego syn, pisarz. O ile rzeczywiście jest to Milena Bergman. Kolejne tropy śledztwa, w które Roxane jest coraz bardziej zaangażowana, prowadzą na deski teatrów amatorskich oraz do związanej z teatrem aktorskiej sekty. Sekty, która działa według reguł związanych z greckimi dionizjami, czyli ceremoniami poświęconymi czczeniu greckiego boga wina Dionizosa. Od niego zresztą i od dionizji wywodzą się początki teatru.

I choć te wszystkie wątki są wciągające, a my razem z Roxane poznajemy kolejne elementy układanki, co chwila dając się wodzić za nos, to równie ciekawy, jak sama fabuła, jest wątek samej figury wyłowionej z Sekwany kobiety. Bo to opowieść, którą Musso powiela – podobnie jak wielu przed nim – kreując swoją fantazję na temat tytułowej nieznajomej. W wydaniu historycznym ma ona ciało i twarz, choć imienia już nie.
 

Zabawa w chowanego musso
 

Prawdziwa kobieta z Sekwany

 Otóż po koniec XIX wieku z Sekwany na wysokości Luwru wyłowiono ciało młodej kobiety. Policja nie była w stanie wskazać przyczyny zgonu, a wiek ofiary oszacowano na szesnaście lat. Ówczesnym zwyczajem, w celu identyfikacji nieznajomej – jako że zwłoki nie zaczęły się jeszcze rozkładać – wystawiono ciało w oknie paryskiej kostnicy. Niestety nikt się nie zgłosił, za to wielu oglądających zwróciło uwagę na twarz denatki: była spokojna, nie zniekształcona grymasem pośmiertnym, niektórzy uważali, że gości na niej uśmiech.

Proszę wpisać w wyszukiwarkę „Nieznajoma z Sekwany”, a pojawi się czarno-białe zdjęcie delikatnie uśmiechniętej dziewczyny. Nic dziwnego, że Paryż na jej punkcie oszalał. Z niewiadomych przyczyn postanowiono wykonać jej maskę pośmiertną. Okazała się ona tak popularna, że jej kopie sprzedawano w sklepach z pamiątkami, zaś fascynacji samą Nieznajomą ulegli po latach m.in. pisarze Albert Camus, Vladimir Nabokov, czy Stanisław Grochowiak. Jej podobizny reprodukowano na elewacjach budynków. Guillaume Musso wykorzystuje motyw tajemniczej nieznajomej, powtarza też sam gest wyłowienia młodej kobiety z Sekwany. Ale u niego jest ona żywa, a jej obecność i tożsamość szybko stają się dwuznaczne, budząc nie tyle fascynację, ile grozę.
 

Musso jutro
 

Do końca trzyma napięcie

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, by nie odbierać przyjemności z lektury i prób samodzielnego składania poszczególnych elementów tej układanki. Musso sprawnie buduje napięcie w tym kryminale, który licznymi nawiązaniami do przeszłości bohaterów, wielością wątków przynosi na myśl skojarzenia z sensacyjnymi książkami Harlana Cobena. A jednocześnie francuski pisarz kopie głębiej, doszukując się w zachowaniu swoich bohaterów motywów, które z jednej strony fascynujące, mogą także szokować. Musso do końca trzyma napięcie i do końca chowa przed czytelnikami najlepsze karty. Dodam tylko, że po lekturze tej książki ma się ochotę na ciąg dalszy, bo Musso zostawia wiele tropów otwartych. Czy tym razem pisarz skusi się na część drugą? Ja trzymam kciuki. Dobrej zabawy!

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: tło: shutterstock.com