Autorka: Katarzyna Kowalewska

Badaczka i teoretyczka teatru Joanna Krakowska w książce „Odmieńcza rewolucja. Performans na cudzej ziemi” zaprasza nas do podróży po undergroundowym Manhattanie. Wysłuchamy feministycznych postulatów, by zniszczyć płeć męską, odwiedzimy lesbijskie teatry „tylko dla kobiet”, weźmiemy udział w aktach społecznego nieposłuszeństwa. Będziemy obserwować, jak epidemia AIDS dziesiątkuje amerykańskie społeczeństwo, podczas gdy rząd nie robi nic, a jeśli już – to zajmuje się walką o władzę, wpływy oraz ropę w Iraku. Doświadczymy gniewu, rozpaczy, grozy, a z tej bogatej emocjonującej narracji wyłonią się elementy dziwnie znajome oraz aktualne.

Odkrywając piękno słów

Cudza ziemia z podtytułu książki to wolny przekład „Rented Island”, metaforyczne określenie Manhattanu, będącego ziemią wydzierżawioną od rdzennych mieszkańców. To zatem, jak pisze we wstępie felietonistka „Dialogu”: „przestrzeń zajęta tymczasowo, z niepewnością jutra” – co także dziś stanowi prawdę o kondycji naszej, a zwłaszcza tzw. odmieńców.

Niektórzy zarzucają autorce, że używanie słowa odmieniec nie jest właściwe ze względu na ambiwalencje, jakie ono wywołuje. Jednak po lekturze tej nominowanej do Nagrody Literackiej Nike książki uświadomiłam sobie piękno tego pojęcia. Niesłusznie narosło tak negatywnymi konotacjami związanymi z kultywowanym przez wieki strachem przed tym, co obce, inne, nieznane. Czytając „Performans na cudzej ziemi”, mimo odczuwanych silnych, wynikających z empatii emocji, oddychałam z ulgą, bo używane przez badaczkę słowa jak gdyby uzyskiwały swoje właściwe znaczenie. Tak stało się właśnie z odmieńcem, moim zdaniem fenomenalnie korespondującym z wyłożoną przez autorkę koncepcją queeru – innym pięknym słowem, dziś standardowo używanym w badaniach humanistycznych, dawniej służącym do wykluczania tego, co dziwne, osobliwe. Akty wypowiedzi mają bowiem moc performatywną – powtarzając dane słowa z zachwytem oraz fascynacją pracujemy nad tym, by pozbawić je negatywnych konotacji. I odwrotnie.

 

Odmieńcza rewolucja, nowa książka Krakowskiej

 

Queer a kolorowe kapkejki

Queer na okładce funkcjonuje dwojako – jako dopisek pod tytułem oraz w formie umieszczonego na obwolucie portretu Charlesa Ludlama. Nagie ramiona, sztuczne rzęsy, henna na brwiach, eyeliner w dłoni to wskazówki, że mężczyzna – bądź odgrywana przez aktora-reżysera postać – jest queer.

Esencję tej kategorii wcale nie stanowi wygląd, seksualność, tożsamość płciowa ani obyczajowość, lecz – perspektywa, czyli „punkt widzenia, patrzenia z ukosa, do góry nogami albo z boku” oraz związana z tym niewygoda. W związku z postulatem dyskomfortu dochodzi do paradoksu – „[queer] chce wejść do mainstreamu, by zmieniać prawomocną kulturę i przekonania społeczne, a jednocześnie pozostać poza ramką tego, co oswojone, akceptowalne, kontrolowane i powtarzalne”. W efekcie zmian „odmieńcom żyje się lepiej i bezpieczniej, ale wywrotowa sztuka traci mocne oparcie w odmieńczej tożsamości i ekspresji”.

Artystka-aktywistka Penny Arcade, obserwując, jak mainstream zawłaszcza i spłyca to, co queerowe, wymyśliła metaforę kapkejków. Są  to ciastka pokryte kolorowymi cukrowymi polewamijednak „pod lukrem każdy kapkejk jest taki sam”. Zaproszenie queeru na mainstreamu ma więc znaczenie ambiwalentne – najczęściej bowiem odbywa się ono na heteroseksualnych zasadach patriarchalnego społeczeństwa. Prawdopodobnie dlatego to geje odnaleźni się w mainstreamie jako pierwsi.  

„Queerowa historia to po prostu historia kontrkultury – historia walki z przeciętnością, niesprawiedliwością i przymusem asymilacji” – pisze Krakowska.

Queer zawiera więc w sobie pierwiastek buntu, wywrotowość, walkę o indywidualizm, rozszczelnianie struktur społecznych, przesuwanie granic. Będzie zawsze podważał to, co już zastane, skłaniał do refleksji nad chwilą obecną. Badaczka dochodzi do wniosku, że „przyjrzenie się światu z tej [odmieńczej] perspektywy to miażdżąca diagnoza kultury, historii, społeczeństwa i polityki”. 

Maszyna do zabijania

„Codziennie rano budzę się w tej maszynie do zabijania co nazywa się ameryką” – wyznawał chory na AIDS wszechstronny amerykański artysta David Wojnarowicz.

Komentował w ten sposób, jak rząd Stanów Zjednoczonych nie reaguje na śmierć setek tysięcy osób, a w sprzysiężeniu z kościołem blokuje możliwość edukacji seksualnej młodych osób, dostępność prezerwatyw oraz dostęp do jednorazowych strzykawek. Swoich przyjaciół i siebie nazywa zawodowymi grabarzami, ponieważ tak wiele osób musieli pochować. Sytuacja osób chorych była dramatyczna – często traktowano ich jak trędowatych, ubezpieczenia zdrowotne nie obejmowały leczeni eksperymentalnych (a tylko takie były wówczas dostępne). Chorym nie przysługiwały renty chorobowe, a przecież nie mogli pracować – pojawił się więc problem bezdomności osób cierpiących na AIDS. Dopiero gdy WHO ustala specjalny program do walki z wirusem, Reagan zabiera głos.

Znając ten kontekst – jeden z wielu – łatwiej zrozumieć złość i gniew tych, który znajdowali się na marginesie. Bezradność połączoną z rozpaczliwą nadzieją w tym, że zaangażowaną sztuką uda się wywołać jeśli nie realną zmianę społeczną, to przynajmniej rozszczelnienie fałszywej moralności Amerykanów. Stąd aktywistki decydowały się na rozdawanie ulotek o AIDS w szkołach, dlatego niektórzy performerzy oraz performerki przerywali msze, argumentując, że urażone uczucia katolików zbyt często stawia się ponad życiem oraz śmiercią.

„Dziś ogromna większość Amerykanów nie może liczyć na specjalne traktowanie. Na bardzo specjalne traktowanie mogą za to liczyć biali heteroseksualni mężczyźni wyższej klasy średniej, ich małżonki i dzieci. Na specjalne traktowanie mogą liczyć chrześcijańscy fundamentaliści oraz płody” – mówiła Eileen Mules w 1991, chociaż takie słowa mogłaby też wypowiedzieć współczesna Polka.

Rozklejanie

Nie brakuje im odwagi oraz dosadności. Epatują przemocą, erotyzmem. Są prowokacyjne, bluźniercze, emancypujące, rozpaczliwe, histeryczne, agresywne. Nierzadko urzekająco odpychające – jak czekolada, którą Karen Finley smaruje swoje nagie ciało, by sprowokować pytania o przemoc wobec kobiet. Rekonstruowane przez Krakowską skrzą się od skrajnych emocji, a ich siła wręcz przebija z kart książki.

Absolutnie fascynujące są również przywoływane teksty, którym także warto poświęcić chwile indywidualnego namysłu. Do moich ulubionych należą ironiczny poemat prozą „It Was Only Art” („To tylko sztuka”) Karen Finley rozprawiającej się z absurdami cenzury oraz profetyczny dramat „Enter the Night („Wejdź w noc”) Marii Irene Fornes o społeczeństwie opanowanym przez choroby. Ale w publikacji właściwie na każdym kroku można znaleźć przeszywające wręcz zdania autorstwa kobiet. Gdy Holly Hughes słyszy od rodziny, że „nie ma wstydu”, notuje:

„Wstyd to wszystko, co mam. W naszym domu to synonim rodziny. To jakiś wariacki klej, który trzymał nas ze sobą”.

Między obłokami a gorzką ziemią

„Chcę się dowiedzieć, dlaczego w pewnym momencie przywykliśmy, że prezydent zawsze musi być pajacem, zawsze dziwkarzem, a nigdy dziwką. Zawsze szefem, a nigdy robolem, zawsze kłamcą, zawsze złodziejem – a nigdy go nie złapią” – to oskarżenie innej amerykańskiej aktywistki, Zoe Leonard.

Siłą tych wystąpień była ich bezpośredniość oraz dosadność. To jeden z powodów, dla których Krakowska krytykuje guru polskiego teatru – Jerzego Grotowskiego. Dla nowojorskich teatrów awangardowych – politycznych, zaangażowanych w postulowanie zmiany społecznej – najważniejszym środkiem komunikowania było słowo i dopuszczanie do głosu niemych dotąd bohaterów. Grotowski tymczasem postulował teatr hermetyczny, ezoteryczny, wyrafinowany. Można więc ocenić, że przyhamował odmieńczą rewolucję.

 

Joanna Krakowska, fot. materiały wydawnictwa

Joanna Krakowska, fot. materiały wydawnictwa.

 

Z ukosa

Krakowska zauważa, że – zwłaszcza w latach 80. – wszystkie lesbijki-aktywistki „wrzucano do jednego worka”, chociaż ich cele, działania, strategie, a nawet poglądy znacznie się różniły. Odnoszę wrażenie, że ryzyko zbyt homogenicznego podejścia dotyczy także pojęcia-parasola queer. Być może też stąd decyzja o tym, by opisywaną rewolucję (a może rewolucje?) nazwać odmieńczą, a nie na przykład – queerową.

Profesora (jak tytułują swoje wykładowczynie m.in. studenci oraz studentki warszawskiego kulturoznawstwa), pokazując różnorodność odmieńczych praktyk, zwraca uwagę na to, jak poszczególne środowiska undergroundowych teatrów różniły się między sobą oraz ewoluowały. Stąd rozstrzelenie prowadzonej przez autorkę narracji: powracanie do podjętych już wątków czy raz opisywanych wydarzeń z odmiennej perspektywy, zaburzenia chronologii. Wymaga to od czytelnika uważności i skupienia. Choć całość jest napisana dynamicznie, ciekawie (powiedziałabym nawet, że prowadzona narracja toczy się wartko), to zdecydowanie została ona skierowana do czytelnika zorientowanego w podstawach performatyki /teatrologii oraz obytego z publikacjami naukowymi. Ponadto gotowego na to, by tę książkę czytać niespiesznie, robić pauzy, szukać własnych odniesień, skojarzeń, aktualizacji. A w końcu samemu powtórzyć za jedną z aktywistek: Dlaczego wciąż muszę protestować w tej samej sprawie?

Potrzeba nam queeru

Bowiem czytając uważnie, przekonujemy się, że książka Krakowskiej nie jest tylko o teatrze, performansie, Ameryce ani nawet o mniejszościach seksualnych. Spomiędzy wersów można wyłapać pytania: w jakiej maszynie budzimy się dziś, kogo systemowo wykluczamy oraz na czyje cierpienie pozostajemy obojętni? Przebijają również postulaty: tak, potrzebujemy queeru, by stać się lepszym, bardziej empatycznym społeczeństwem oraz tak, potrzebujemy queeru, by wypowiadać to, co niewygodne, lecz prawdziwe.

Badaczka właściwie zaledwie napomina o tym, jak rewolucja gejów odwróciła się do lesbijek plecami i dostosowała się do funkcjonowania w systemie patriarchatu. Ale to, co niektórzy mogliby uznać za słabość, jest też być może siłą „Odmieńczej rewolucji” według warszawskiej profesorki. Bo w końcu – dość już mamy his-torii, lecz wciąż brak nam her-storii. A Krakowska dokłada cegiełkę, by tę horrendalną dysproporcję wyrównać.

Książka „Odmieńcza rewolucja. Performans na cudzej ziemi” Joanny Krakowskiej została nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Sprawdź pełną listę nominowanych książek oraz zajrzyj do naszej zakładki z recenzjami wybranych tytułów.